sobota, 31 marca 2012

Gdzie ta wiosna,,,ech...

W grudniu i styczniu takie widoki były sympatyczne...



Moje koty spokojnie czekały na marcowe harce...

 Za dwie godziny nastanie KWIECIEŃ i ta myśl mnie pociesza.

Mam piękne kwiecie ( nie wiem, jak się nazywa), wiem, że jest piękne i cieszy moje oko. 


 Za oknem pada śnieg, chwilami grad, wieje porywisty wiatr....

ale nic to- MAMY WIOSNĘ !

Tylko zwierzaki chwilowo odpuściły podwórkowe harce...




Te czworonogi to moja rodzinka. 

Do rodzinki zaliczają się jeszcze dwunogi- ale o nich innym razem.

piątek, 30 marca 2012

Trochę o kwiatkach, trochę o zdjęciach...

Zawsze lubiłam wszystko , co związane było z fotografią. 
 Jak byłam piękniejsza to uwielbiałam być fotografowana :)
Mogłam godzinami oglądać, układać, wklejać stosy zdjęć.

Ta pasja została mi do dzisiaj. No, może niekoniecznie muszę być na fotkach gwiazdą:)
 Uwielbiam fotografować wszystko co się dzieje wokół mnie. 

Uwielbiam zmieniać tą rzeczywistość.Są tacy, którzy to negują, są tacy, którym to się podoba.
Może kiedyś napiszę na ten temat więcej.

 Pokażę Wam drzewo, które uwieczniłam podczas wycieczki rowerowej. 
Oczywiście pobawiłam się w różne jego wersje.
Każde mi się podoba.





Czekając na ciepełko- zdjęcie moich kwiatków z ogrodu ( oczywiście w różnych wersjach).


Takie zdjęcie przerobione na obraz pięknie wygląda w ramce.

-----------------------------------------------------------------


Przed chwilą padał grad...wiosna gdzieś się przyczaiła...

W marcu jak..., kwiecień- plecień...

- boli mnie noga...,

-na dworze zimno...,

- w ogródku  prace czekają...,
- weekend będzie jakiś osamotniony...,

-trzeba poszukać bratnie duszyczki na blogach...

- nie bardzo wiem jak...,  

-idę pod kocyk...

- herbatka z cytrynką - na pociechę...

 hohohohoho... 



...ale będzie ok.... (chyba) :)


Pod kocykiem długo miejsca nie zagrzałam.

 Obfociłam lampioniki i obrazek z lawendą, które zrobiłam jakiś czas temu. 

Mam nadzieję, że się spodobają moim nowym blogowym koleżankom.

 Tak, tak- mam już 2 wpisy: od A(QUR)TNIE i DagiMary z HOUSE of IDEAS, która została 

moim pierwszym obserwatorem.

Dziękuję!







czwartek, 29 marca 2012

Jestem uziemiona...

 Na dworze zimno, wieje straszliwy wiatr, więc plany ogródkowe muszą poczekać.
To po pierwsze..., a po drugie...
jestem uziemiona i zmuszona siedzieć w domu. Nie mogę przemęczać nogi. Coś mi się w kostce nadwyrężyło i basta!- lekarz zabronił się ruszać. 
Ale ruszam się po pokojach i coś kombinuję.

Wczoraj wieczorem już po wpisaniu mojego pierwszego posta dostałam weny i uszyłam trzy woreczki. 
Do czego mają służyć to jeszcze konkretnie nie wiem ( hihi), ale podobają mi się...No i już!




Woreczek z niebieskim imbryczkiem nastroił mnie wspomnieniowo..




Pijąc poranną kawę w mojej głowie przewijały się wspomnienia z domu babci- kuchnia z fawajerkami,
kran na jeden kurek z zimną wodą, chleb zamoczony pod tymże kranem, posypany cukrem- pychota!
Wszystkie dzieci z okolicznych domów bawiły się razem na ulicy, wpadało się do najbliższego domu, sąsiadka serwowała w/w poczęstunek w rekę i na podwórko....Ech...to były czasy!

 Dzisiaj nie połknęłabym takiego chleba- za nic.


 

 Ale na podwórku lubię się "bawić" nadal...

No i tak dzień minął mi na wspomnieniach ...
Mam w swoich skarbach dwie takie makatki z dawnych lat- dla mnie są pikne!






.........................................................................................................



Wspomnienia o Irenie Jarockiej...


" Gdy nie zostanie po mnie nic
oprócz pożółkłych fotografii,
błękitny mnie przywita świt
w miejscu, co nie ma go na mapie.
.............................................

Popatrzę jak wśród smukłych malw
wiatr w przedwieczornej ciszy kona, 
trochę mi tylko będzie żal, 
że trawa u was tak zielona."



Miałam 12-13 lat, kiedy odkryłam piosenki Ireny Jarockiej. W latach 70-tych Irena była u szczytu sławy. Została moją idolką. Wycinałam z gazet informacje o niej, kupowałam płyty, widokówki. Śpiewałam do różnorodnych kabli (mikrofon), naśladowałam makijaż, fryzurę, nawet styl bycia. Mama szyła mi bluzki i sukienki podobne do jej kreacji.



W specjalnym notatniku wklejałam wszystkie zdobyte materiały. Zeszyt ten mam do dzisiaj. Kartki pożółkły,  zmieniały się gusta, z latami  poszerzył się mój świat - pozostał sentyment do tamtych czasów.




Była niezwykłą, ciepłą kobietą, pogodną i przyjaźnie nastawioną do ludzi.
 Jej piosenki towarzyszyły mi, gdy kochałam, płakałam, marzyłam... Dostarczały mi sił i nadziei na lepsze dni. 


I dziś... gdy dopada mnie deprecha odganiam ją i podśpiewuję "... tak żyć, by coś zostało z tych dni..."



środa, 28 marca 2012

Kocham wiosnę...

Wiosna,,,wszyscy na nią czekamy.  
W moim ogródeczku zakwitły już krokusy i pierwiosnki. 
Oczywiście chwyciłam aparat i biegałam wokół domu. Żeby kwiaty ładnie ułożyły się w kadrze musiałam przybierać różne figury na trawniku. Mam nadzieję, że sąsiedzi mnie nie obserwowali.
Kiedyś, gdy leżałam przez dłuższy czas na grządce i polowałam z aparatem na pszczółki wpadł zdenerwowany sąsiad i siłą mnie usadził na ławce...Myślał, że zemdlałam...







Hmmm... i tak wiosennie... pierwszy raz... 
zaczęłam moje blogowe pisanie...