W ostatnich tygodniach czas mija mi między maszyną do szycia, a odnową starych mebli.
Właśnie skończyłam renowację starej (wcale nie antycznej) szafki, które w latach 70- 80 stały w naszych kuchniach.
Szafkę dostałam od kolegi, który "odgracał" garaż i wyrzucał niepotrzebne rzeczy.
Gdy ją zobaczyłam, hmmm... wcale nie byłam zachwycona.
Myślałam sobie "cojaztymgratemzrobię,pocobioręnastępnytakiebyleco?!!!"
Szafka stała około dwóch tygodni.
Patrzyłam na nią i kombinowałam, jak się do niej zabrać....
I wreszcie nastąpiło olśnienie.WIEM!
Inspiracji dostarczyła mi Dorota Szelągowska.
Zmałpowałam pomysł i dzisiaj z zadowoleniem zerkam na moją szafkę.
(Nawiasem mówiąc uwielbiam programy p.Doroty, jej porady, aranżacje, remonty,uśmiech, luz na planie i przesympatyczną ekipę:).
Szafkę najpierw odtłuściłam, przeszlifowałam, ubytki zaszpachlowała.
Najpierw położyłam jedną warstwę farby gruntującej, a następnie
pomalowałam ją czarną farbą. Do wszystkich prac używam Tikkurili.
Dobrze kryje, ładnie pokrywa powierzchnie do malowania,
a co za tym idzie - praca jest łatwa i przyjemna:)
Wierzch drzwiczek pokrywa okleina w biało - czarną pepitkę.
Dodałam czarne gałeczki ze srebrnym wykończeniem.
Gotowe!
Szafka znalazła miejsce w domu, chyba nieźle się prezentuje.
(Niech sobie stoi ....- do następnego pomysłu:)
Teraz czas na nowe zabawki, więc najbliższe dni spędzę z nitką i igłą:)
Pozdrawiam wszystkich!
Pa.
Ps. Zapraszam na stronę FB - tam częściej zaglądam:)