niedziela, 26 lutego 2017

Poduszki dla dzieci i inne cudaki

 Dziękuję za miłe komentarze pod remontowym postem. Cieszę się, że kilka osób
zainspirowałam przemianą mojej kuchni i myślą o odnowieniu swoich szafek :).

 Po wielkim malowaniu z radością wróciłam do maszyny i szycia. 

Ostatnie zdjęcie jest zapowiedzią nowych lalek, które już wkrótce Wam przedstawię.






Pozdrawiam serdecznie.


sobota, 25 lutego 2017

Jak odnowiłam meble kuchenne, czyli moje małe remonty ...


Dzisiaj nietypowy post, bo już dawno nie pokazywałam moich mieszkaniowych remontów.
 Remoncik, który sobie zaplanowałam, okazał się dużą odnową całej kuchni- - od malowania sufitu, ścian,kafelek i szafek kuchennych do położenie tapety  .Osiem dni spędziłam na tej metamorfozie.


Miałam pewne obiekcje, dręczył mnie niepokój, ale postanowiłam spróbować, bo już miałam dosyć szafek w kolorze kremowym. Po 15 latach użytkowania w kilku miejscach okleina zaczęła pękać (szczególnie na narożnych kantach szuflad i drzwiczkach często używanych).
Kasy na wymarzoną kuchnię brakuje, więc ..... zdecydowałam! Maluję!

Zaczęłam od zdjęcia okleina. Okazało się, że ten punkt to super praca - jeśli ma się pod ręką opalarkę.
Ogrzewałam drzwiczki opalarką, okleina odchodziła, odrywałam całość i brałam się za opalanie następnego elementu. Okazuje się, że okleina przyklejona jest tylko po bokach
(nie śmiejcie się - dla takiego laika, jak ja, to nowa lekcja:), więc wystarczyło tylko opalać boki.Tak też robiłam - po półtorej godzinie szafki były "gołe".



Teraz zabrałam się za odkręcanie drzwiczek i  zawiasów. 

Następnym etapem było odtłuszczanie. W kilku miejscach musiałam użyć papieru ściernego, gdyż nie mogłam się pozbyć kleju.
Do tego etapu  praca łatwa i przyjemna!:)

Nie zniechęcam się i nie rezygnuję!

Porozkładałam szafki w całym domu (mój warsztat pracy) i zabrałam się za malowanie.
Drzwiczki z lodówki, zamrażarki pomogła mi zdjąć męska ręka!

Do malowania użyłam farby gruntującej Tikkurili - Otex Akva.
Następnie położyłam dwie warstwy farby Symphony M-500.
Robota lekka, łatwa i przyjemna. Bolały mnie tylko nogi latając do malowania  poszczególnych drzwiczek. Grunt pięknie pokrył "kartonowe" powierzchnie, farba rozprowadzała się bez problemów. 
I znowu - przykręcanie uchwytów i pomoc męskich rąk - zawieszanie drzwiczek.

Nie zniechęcam się, nie rezygnuję, a nawet mam ochotę na więcej...


Następny etap!
 Kafelki na ścianie nie pasują mi do szafek....
Ponowna wycieczka do sklepu i ... powrót z nowymi puszkami.
Według instrukcji i filmiku obejrzanego na stronie sklepu odtłuściłam kafelki, pomalowałam podkładem Otex, a potem farbą Luja.
Meble i kafelki malowałam wałkami różnej wielkości, w zależności od wielkości powierzchni.


Farba pięknie pokryła kafle.
Wyglądają jak nowe.
Nie zniechęcam się i przystępuję do dalszych prac. 

Tak mi się spodobały kafle w nowej odsłonie, że już mam wielką ochotę pomalować całą terakotę w ubikacji. wybrałam nawet kolory - biel i czarny..., no może jeszcze w rachubę wchodziłby jakiś odcień szarego.

Jedną z szafek kuchennych pomalowałam na kolor biały, wyjęłam szkło i zamiast niego przypięłam w okienku  siatkę.



Zabrałam się także do malowania sufitu i ścian.

Z tych wszystkich etapów mojego remonciku najgorzej wspominam sufit.
Oj, co się z nim namęczyłam. Kij teleskopowy latał mi po całym suficie, niekoniecznie tam, gdzie chciałam. Szyja mnie bolała, ręce omdlewały...

Sufit wspominam najgorzej i już nigdy więcej nie biorę się za jego malowanie:)

 Po tym malowaniu mam powoli dosyć i ... jakby jeszcze był jeden sufit do malowania to zaczynałabym być zniechęcona do wszelkich przeróbek.
Ostatnia praca! Na jedną ze ścian położyłam tapetę.

Koniec!!!

Podsumowując - zachęcam Was dziewczyny do zmian.
Jeżeli macie kuchenne meble, które doprowadzają Was do "szewskiej pasji" możecie spróbować je przemalować. Wystarczy opalarka, wkrętarka, wałeczki do malowania i dobrej jakości farba.
Ja  Tikkurilą malowałam już różne szafki, pierwszy raz użyłam jej do malowania ścian i kafelek.

Oprócz wyżej wymienionych rzeczy potrzebujecie jeszcze wiele cierpliwości. Ja jestem raczej szybka, niecierpliwa..., ale w tym zadaniu zdałam się na powolną, dokładną pracę.Chyba warto było?
Może jakiś mistrz malarski miałby jakieś uwagi, ale jestem z siebie dumna, bo wszystko zrobiłam sama, sama, SAMA!
Kasy także niewiele wydałam, a kuchnia wygląda jak nowa.
Co sądzicie o takiej przemianie?


Pączki upiekłam już w "nowej" kuchni:)


Pozdrawiam serdecznie.