Witajcie po tygodniu nieobecności.
Sytuacja grypowa opanowana
i dzisiaj mam trochę czasu i nastrój zaglądnąć do bloga.
Przez te kilka dni zmęczyłam się i psychicznie i fizycznie.
Odwiedziny w szpitalu, praca, stres...
Psychicznie odrywałam się od rzeczywistości szyjąc poduchy i malując witrynkę.
Jestem już na półmetku- jeszcze kilka malarskich wieczorów i witrynka powinna być skończona.
Pokażę Wam efekt dopiero w czasie świąt.
Ketok musi mi zrobić siatkę drucianą zamiast szybek.Przyjedzie na święta i wtedy zamontujemy całość.
Zdradzę Wam, że się opierał mówiąc, że witrynka nie jest klatką na króliki :).
Ale cóż... nie ma wyboru chcąc zaspokoić moje zachcianki...
.... a zaspokoić chce (jeszcze), hihi....
Mam nadzieję, że mu ta chęć spełniania moich marzeń zostanie :)
Mam nadzieję, że mu ta chęć spełniania moich marzeń zostanie :)
Dziękuję za Wasze głosy w tej sprawie. To one przekonały mnie do siatki, a ja przekonałam Ketoka.
Ostatnie moje poduszki w czarno- białą krateczkę.
Cieszę się, że candy wzbudza Wasze zainteresowanie.
Pozdrawiam serdecznie.
Pa!
śliczne zdjęcia i poduszki bardzo ładnie wyglądają z tą biało-czarną krateczką:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Bardzo ładnie poduchom w tej krateczce :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te podusie :)
OdpowiedzUsuńSuper krateczka! Cudne podusie:)
OdpowiedzUsuńŚliczne podusie. Jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta witrynka z siatką drucianą.... No cóż, muszę uzbroić się w cierpliwość:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
Nie przepadam za kratkami.Mam traume z dziecinstwa.Wszystkiemu jest winny plaszczyk odziedziczony po kuzynce.Do dzis go pamietam:)Ciekawa jestem witrynki.Juz nie moge sie jej doczekac:)
OdpowiedzUsuń