środa, 4 kwietnia 2012

Listopadowe pisanki...chyba...

Za oknem wieje, leje , pada deszczyk  ze śniegiem, 2 stopnie...brrrr...
Gdzie tu miejsce na pisanki, zajączki, kurki?

 Ranek przesiedziałam przed moim nowonarodzeniowym blogiem,
pisałam komentarze i snułam plany  na wieczór, piłam kawkę...




 Moje ulubione kubki do porannej kawusi.


Z kulawą nogą obleciałam ogródek. Wygląda jeszcze szaro- buro, ale.....coś już ruszyło...na porzeczkach są taakie pączki, pierwiosnków z każdym dniem jest więcej.
 Tylko słońca brak. Ciekawe, jak słońce wygląda, bo już zapomniałam.
Mówią, że niebo jest niebieskie...Tak? Nie wierzę.!!!




WRZOS - WRZOS - WRZOS - WRZOS

Kupiłam jesienią w sklepie dla biednych Polaków (Biedronka)
kilka krzaczków wrzosu. Spodobał mi się- jesień szara i pochmurna,
a ten wrzos kolorowy, wręcz kolorki wydawały się kiczowate.
Myślałam, że za 2-3 tygodnie wrzosik padnie i ...nastanie zimy.

 Nic z tego! 
Rośnie i zadziwia wszystkich dookoła.
Każdy musi urwać, zgnieść gałazkę w palcach, 
żeby uwierzyć w moje słowa, że jest prawdziwy. 


No bo jest!
 Zobaczcie ....

 Jajeczek, pisaneczek, zajączków dzisiaj nie ruszyłam.
 Jakoś do nich nie poczułam weny.
 Ale pomalowałam farbą dużą kankę i wiadro metalowe
Pokażę, jak skończę- będzie w decoupage).
 Wieczór spędziłam więc artystycznie z farbami, rupieciami i  duszkiem, tak, jak umówiona byłam z koleżanką.


Ps. Jutro jednak coś wielkanocnego- bo już czas!!!


5 komentarzy:

  1. Przynosze troche słońca:)))u mnie zaświeciło...nareszcie....ale ciepło nie jest:)czekam na zdjecia z Twoich wczorajszych prac ręcznych:)))pozdrawiam...Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz! A u nas tez zimno sie zrobilo i nie wiem o co chodzi. :o)
    B&W jak najbardziej a i wrzosik jest sliczny!

    Pozdrawiam

    Dagi

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrzos u Ciebie odżył-to cudnie.U mnie prawie się to nie udaje.A tulipanki uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawstydzona po uszy Ci powiem, że nie dotrzymałam słowa i nie poszalałam artystycznie przy maszynie, jak planowałam. Cóż. Zbyt długo pytlowałam z Odysem, bo to ostatni wieczór kiedy mogliśmy sobie rytualnie wieczorkiem od miesiąca popleciugować. Koniec laby i musiał mój kochany wyciągnać kotwicę z miejsca gdzie zasięg był i popłynął w siną dal. A potem z córeczką, która wreszcie miała pierwszy wolny wieczór od dawna, postanowiłyśmy spędzić na wspólnym leniuchowaniu...bo tak mało tego stanu ostatnio miałyśmy...
    A u `Ciebie tak stylowo. Czarno-biało. A wrzos? jest najlepszym dowodem na to, że z pogodą coś nie teges. Wszak to ponoć wiosna i inne kwiatki miały stroić nasze ogródki. Tymczasem jesienny wrzos ratuje nasze oczy.
    Jestem ciekawe Twojego decoupage-u.
    Pozdrawiam
    Penelopa

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja dzisiaj kuleje... Twoje zdjęcia są cudowne - ale to już chyba pisałam :)

    OdpowiedzUsuń